środa, 29 stycznia 2014

O kuchnia! DIY

Tego modelu nie znajdziecie w sklepach agd. To unikat. 


Technologia jest wyjątkowo innowacyjna.

Za jej sukcesem stoi lobby mleczarskie. Zarabiają na podzespołach. 


Obudowa kuchenki przeszła testy "zmywalności", właściwie jej drugie imię to: zmywarka. 


Każdą sprawdził specjalista gazownik, prawdziwy amator, w tym co robi!


Drogie matki synów, kuchenka jest ideologicznie obojętna:

1) Gender: niech facet też postoi przy garach, a co! 
2) Anty gender: każdy facet to urodzony szef kuchni! Gotuje zjawiskowo, choć tylko dwa razy w roku. 


Kuchenka ugotuje, upiecze, a zwłaszcza usmaży w głębokim tłuszczu wszystko co niezdrowe i smaczne. 


Odbiór starych, przestarzałych modeli na koszt klienta. 

Wszelkie podróbki i nieudolne kopie dla konstruktorów będą najlepszym komplementem. Do dzieła!

poniedziałek, 27 stycznia 2014

4/52



Romeo i Julia, czyli:
Na 3 wyjścia na tzw. kulki, 2 skończyły się chorobą. No ale przecież nie będziemy mu zabraniać kontaktów z ukochaną;)

niedziela, 26 stycznia 2014

Lek na mrozy, czyli powtórka z lata

Zaległości zawsze trzeba uzupełniać, tego mnie nauczyli w szkole. 
A zatem:

Wyprzedzamy ważne trendy i debaty: gender 


Tak ich kochamy, że mimo braku pomysłu na komentarz pod zdjęciem, musiałam Wam ich pokazać. Aga i Piotr <3

Zaczynam mieć obawy, że w przyszłości będzie wolał mleko niż piwko z kolegami. "Obawy"-  sorki, chciałam napisać: nadzieję;)

Świętujemy rocznicę ślubu, choć staż konkubencki mamy znacznie dłuższy;)

Licząc balkon, nasze mieszkanie można zakwalifikować do kategorii "średniej wielkości" (jak się zaokrągli w górę, rzecz jasna;)

Lew salonowy, tzn. balkonowy;)

Bałtyk musi być co roku: morze ludzi, morze straganowej  tandety i ...morze 

Nie pamiętam, czyżby jakieś ufo przelatywało. Wybaczcie, ale minęło już troszkę czasu...

Matka robi artystyczne ujęcie. A tak naprawdę ukrywa się pod wiatą, cwaniara;)

Braty: jeden krótki, drugi dłuższy. Łobydwa kochane.


Jak to się tytułuje, gdy pomysłu brak: "takie tam w parku"? 


Mówiłam, że gender. I to przez obserwację (ojca, rzecz jasna;)


Uzależnieni: od kompa. I od piwa. 

Międzynarodowe zawody cykliczne. W końcu startuje Amerykanka. Taki trick kolegów z redakcji sportowej: zawsze pisali o międzynarodowych zawodach, gdy wśród 200 Podlasian biegł jeden Białorusin i dwóch Litwinów;)

Matka zadziera nosa. Ale dziwicie się - syn genialny. I jaki piękny. I jak dobrze wychowany. I jak...

Mąż się nie "wszczelił" z nastrojem. On zawsze tak ma, że się śmieje w nieodpowiednich momentach;) 


Puśćcie sobie w tle Blechacza, to jakoś tak mniej więcej było, jak grali...

To są te no name kaloszki. Kałuża też no name. 

Od tej wizyty każdy samolot na niebie, nawet dreamliner, wskazywany jest słowami: Jujek Michał leci. To się nazywa "zrobić wrażenie".


czwartek, 23 stycznia 2014

Promocja - 3 w 1

1/52
...czyli: do dwóch odlicz. 
Lodowisko to jedno z tych miejsc, gdzie właściciele niewielkiego metrażu mroźną zimą (wy)prowadzają swoje dziecko, by się w końcu wyhasało 

2/52
czyli: tylko nie wydaj na karmę!
No cóż, rodzice muszą zainwestować, jeśli chcą wychować przyszłego dobroczyńcę albo przynajmniej bywalca przystanku Woodstock 

3/52
czyli: 1 na 1, w samo południe (w tle przygrywa Morricone)
Może i Eskimosi mają sto określeń na śnieg, nam w zupełności wystarczają dwa: 1) śnieg, z którego da się ulepić bałwana i 2) śnieg, co niby wygląda jak śnieg, ale jest do d..y. 

Uwaga techniczna:
Ci, którzy tutaj kiedyś zaglądali (oj, kiedy to było) pamiętają (albo i nie), że formuła tego bloga polegała na tym, że matka suflowała dziecko. A wiadomo, że dzieci tego nie lubią. Zwłaszcza gdy same już mówią. Stąd też formuła tego bloga (takie mądre określenie, to użyję raz jeszcze) ulegnie zmianie. Matka nie zamilknie, ale już przestanie podszywać się pod syna. I w ogóle ma kilka pomysłów na nowe oblicze bloga. Jakie, wyjdzie w praniu.
Na pewno nie będzie tu:
1) informacji o tym, co dziecko już mówi, śpiewa, recytuje bo - jak wiadomo - dzieci dzielą się na: genialne i cudze. A kto by tam chciał czytać o cudzym, nawet jeśli jest genialne.  
2) co drugiego posta reklamowego, bo ogłoszenia parafialne i mango tv jakoś nigdy do mnie nie przemawiały
3) słodkich pudrowych stylizacji i wysublimowanego designu, bo ani syn nie urodził się w rodzinie szejka, ani nie ma dziadka premiera a i matka uważa, że bodziak z Pepco i kalosze no name z osiedlowego bazarku jakoś dziecku nie robią różnicy. Poza tym jest (matka) zdania, że każde pieniądze, to można wydać co najwyżej na książki.

Takie to założenia wstępne. Co do punktu 2, to jeśli tylko znajdą się jacyś sponsorzy, szybko zmienię zdanie i zgrabnie się wytłumaczę. W końcu książki nie są takie tanie.  Ahoj!